Postanowienie - jedziemy do Czeladzi zobaczyć Galerię sztuki współczesnej "Elektrownia", następnie do Będzina zobaczyć zamek i będzińskie podziemia, Maciej wyczytał w czeluściach Internetu, że dzisiaj jak się zakupi znaczek turystyczny to można zobaczyć Dom Modlitwy "Mizrachi". Kolejnymi punktami do odhaczenia miały być Piekary Śląskie i Muzeum Chleba; Tarnowskiego Góry i Zabytkowa Kopalnia Srebra a następnie Sztolnia Czarnego Pstrąga, wrócić do Katowic mieliśmy przez Bytom.
Po przejechaniu około dziesięciu kilometrów docieramy do miejscowości Czeladź. Gdyby nie tablica z nazwą miejscowości nadal by się wydawało, że jesteśmy w jakiejś dzielnicy Katowic. Ciągła zabudowa terenu z przeplotem zieleni miejskiej nie daje rozpoznać, że wyjeżdżamy z miasta i wjeżdżamy do kolejnego. To tak jak z Łodzi do Zgierza. Kawałek zieleni i tabliczka z nazwą miejscowości.
Czeladź.
W Czeladzi wita nas piękny, neoklasycystyczny Pałac Saturna! - odnajduję tutaj na kartach historii łódzkie korzenie!
Pałac Saturna w Czeladzi |
A zaczęło się to tak ...
"... tutaj znajdowało się biuro Towarzystwa Saturn a następnie dyrekcja kopalni węgla „Saturn", której to początek sięga 26 stycznia 1869 roku. (...)
Obecnie w Pałacu Saturna znajduje się centrum biznesowo-rekreacyjne z termami rzymskimi.(...) W dniu 1 kwietnia 1899 roku książę zu Hohenlohe-Oehringen sprzedał kopalnię Towarzystwu Górniczo - Przemysłowemu "Saturn", założonemu przez przemysłowców łódzkich : Karola, Emila i Annę Scheiblerów, Alfreda Biedermanna, Juliana Heinzla, Juliana Kunitzera, Edwarda Herbsta oraz Stanisława Reichera z Sosnowca. Zakup kopalni wiązał się z tym, że właściciele największych łódzkich fabryk włókienniczych pragnęli mieć własne źródło dostaw paliwa, aby zabezpieczyć się przed podwyższaniem cen przez zagłębiowskich przedsiębiorców górniczych. Towarzystwo "Saturn", którego akcje znajdowały się w posiadaniu spolonizowanych przemysłowców niemieckiego pochodzenia, było jednym z nielicznych przedsiębiorstw zagłębiowskich prezentujących kapitał krajowy. Siedziba jego zarządu znajdowała się początkowo w Łodzi i dopiero w 1906 roku została przeniesiona do Czeladzi." - opis zaczerpnięty ze strony - http://www.palacsaturna.pl/palac-saturna/historia-palacu .
Galeria Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Czeladzi |
Więcej o Galerii Sztuki Współczesnej możecie doczytać na stronie - www.galeria-elektrownia.czeladz.pl
Przed wjazdem i na terenie "Elektrowni" podziwiamy bardzo ciekawe grafity, które inspirują mnie do zrobienia kilku fotografii.
Grafity na terenie Galerii Sztuki Współczesnej "Elektrownia" |
"Pracujemy w trójkę - budujemy za 12-tu" |
Wnętrza Galerii Sztuki Współczesnej "Elektrownia" |
Pulpit sterowniczy elektrowni, po lewej zdjęcie Karola Scheiblera po prawej Alfreda Bidermanna |
Po zwiedzeniu Galerii Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Czeladzi udajemy się w dalszą drogę. Po przekroczeniu rzeki Brynicy wjeżdżamy na Rynek Starego Miasta w Czeladzi.
Rynek Starego Miasta w Czeladzi w tle studnia z przełomu XVI/XVII w. |
Będzin.
Z Czeladzi wyjeżdżamy w kierunku Będzina. Ze wzniesienia przed Będzinem widzimy zarys zamku z XIII wieku wybudowany przez Kazimierza Wielkiego.
Będzin w tle zamek wybudowany przez Kazimierza Wielkiego w XIII w. |
Maciej wydaje komendę "Jedziemy do będzińskich podziemi!" - bardzo podoba mi się ten pomysł - w końcu coś pod ziemią!
"Już był w ogródku, już witał się z gąską ..." a na drzwiach do podziemi kartka z numerem telefonu i informacją, że trzeba się umawiać na zwiedzanie podziemi. Odbijamy się od zamkniętych drzwi i ze zwieszonymi głowami udajemy się w dalszą podróż.
Jak wspomniałem wyżej niestety nie udało się zwiedzić będzińskich podziemi - czyli schronu przeciwlotniczego z 1944 roku. Za to w Internecie znalazłem ciekawy film przed oddaniem podziemi dla ruchu turystycznego - zachęcam do obejrzenia:
"Głowa do góry" rzecze Maciej i mówi, mamy inną gratkę w Będzinie, która nie jest dostępna na co dzień od ręki. To Dom Modlitwy "Mizrachi" - założony najprawdopodobniej w okresie I wojny światowej lub po jej zakończeniu z inicjatywy syna bogatego kupca Chila Wienera w jego kamienicy potocznie nazywanej „Małym Będzinem”. Nazwa sali modlitewnej pochodzi od będzińskiej organizacji „Mizrachi” (z hebr. wschodni) – będącej ortodoksyjnym odłamem syjonizmu.
Na co dzień aby zobaczyć Dom Modlitwy - należy zebrać 20 osób i wpłacić 50 zł na kilka dni przed umówionym terminem. Nam udało się zdobyć trzy znaczki turystyczne, które upoważniały nas w tym dniu do wejścia za free! Więcej o "Mizrachi" możecie poczytać na stronie muzeum będzińskiego pod adresem - http://muzeum.bedzin.pl/dom-modlitwy-mizrachi/mizrachi-historia .
Odrestaurowane polichromie w Domu Modlitwy "Mizrachi" |
Po Domu Modlitwy "Mizrachi" oprowadził nas przewodnik opowiadając ciekawą historię tego miejsca. |
Po wysłuchaniu ciekawej historii o Domu Modlitwy opowiedzianej przez Przewodnika, który był zaciekawiony naszą wyprawą udaliśmy się do kolejnej atrakcji w Będzinie - Pałacu Mieroszewskich.
Pałac Mieroszewskich w Będzinie i kolejny znaczek turystyczny w naszych rękach! |
Z Będzina wyjeżdżamy piękną bitumiczną DDR-ką z dwoma pasami ruchu wydzielonymi odpowiednimi znakami poziomymi.
Takie drogi rowerowe są w Będzinie! |
Radzionków
Po "Muzeum Chleba" oprowadził nas sam założyciel Muzeum! |
Pan Piotr Mankiewicz, to pasjonat kolekcjonerstwa najwyższego szczebla. Powiedział, że zaczęło się jak zwykle od kupienia kilku rzeczy na "pchli targu" a później już poszło dalej. W końcu uzbierało się tyle eksponatów, że warto było je pokazać szerszej publice. Powstał pomysł stworzenia muzeum. Ale nie zwykłego muzeum z "kapciami" a muzeum gdzie można eksponatów dotknąć i posmakować! Tak w 2000 lat po narodzeniu Chrystusa otworzono "Muzeum Chleba, szkoły i ciekawostek".
Jak sami widzicie, eksponaty w nietuzinkowym muzeum są wyjątkowe. Tak samo wyjątkowe jak Pan Piotr, który uraczył nas przepięknymi historiami. Między innymi historią pewnego kolorowego zdjęcia z 1919 roku, czy opowieściami o śląskiej rodzinie Tokarz. Jednak przede wszystkim o szacunku do chleba!
Na koniec zwiedzania wspólne zdjęcie z Panem Piotrem Mankiewiczem |
Pokrzepieni dobrym słowem pojechaliśmy "na kole" w dalszą drogę.
W Radzionkowie znajduje się również Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku, które pełni różne funkcje w obszarze edukacji i kultury. Za podstawowe należy wskazać działalność ekspozycyjną oraz związaną z pozyskiwaniem, gromadzeniem i przechowywaniem wszelkich materiałów związanych z deportacją Górnoślązaków do Związku Radzieckiego w 1945 roku. Eksponaty, które znajdują się w Centrum to w większości przedmioty codziennego użytku przywiezione z zesłania, jak np. łyżka, maszynka do golenia, brzytwa, walizka itd. Zbiór poszerzają pamiątki przekazane przez rodziny osób deportowanych w oryginale lub ich kopie – skany czy zdjęcia.
Tarnowskie Góry
Już przed Radzionkowem usłyszeliśmy o "gorączce srebra" więc pokrzepieni chlebem udaliśmy się w rejon Tarnowskich Gór, gdzie wydobywano srebro w starej kopalni. Jednak gwarkowie i władca podziemi - legendarny skarbnik nie byli tego dnia nam przychylni. Spóźniliśmy się i pomimo otwartych drzwi do Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach nie zostaliśmy wpuszczeni z powodu braku miejsc w tym dniu. - http://www.kopalniasrebra.pl/
Nie zrażeni tym faktem raźnie popedałowaliśmy do "Sztoli Czarnego Pstrąga". Ostatni raz w tym miejscu byłem jakieś 25 lat temu na szkolnej wycieczce. Nie pamiętam zbyt dobrze tego ale podziemna przeprawa łodziami przypomniała mi o tym wydarzeniu z dzieciństwa. Maciej był niedawno w tym miejscu więc zaopiekował się moim rowerem (przeprowadził oba rowery od szybu Sylwester do szybu Ewa) i już czekał na mnie na drugim końcu podziemnej wycieczki.
Sztolnia Czarnego Pstrąga również leży na Szlaku Zabytków Techniki. Krętymi schodami zszedłem na głębokość około 60 metrów poniżej ziemi. Temperatura znacznie się różniła od tych dwudziestu pięciu stopni Celsjusza na powierzchni, spadła do koło 10 stopni. Wsiadłem do ostatniej łódki, przede mną kolejne doczepione łańcuchami. Słychać tylko kapiące krople wody ze stropu. Przewodnik opowiada legendę, że jeśli jakaś kropla spadnie na człowieka taka czeka jego przyszłość. I tak w moim przypadku spadła na plecy - co oznaczało ciężką pracę przez całe życie... Niezbyt optymistyczna wróżba, ale jak to mówią bez pracy nie ma kołaczy! Na przysłowiowy chleb trzeba zapracować. Tym, którym krople spadły na głowę przewiduje się mądrość a na dłonie - bogactwo.
Podziemna trasa trwała czterdzieści minut, jednakże wydawała się krótsza. Czyżby czas pod ziemią płynął szybciej? ;)
Wyszedłem z zimnych czeluści podziemnego świata na powierzchnię gdzie słońce ogrzało mnie swoimi promieniami. Obraliśmy kierunek powrotny do Katowic przez Bytom, Świętochłowice, Chorzów. Po drodze mijaliśmy ciekawą architekturę i katowickie bany. Był też ciekawy obiekt, o którym żadne przewodniki nie wspominają ani słowem! Co jakiś czas spotykaliśmy dwugarbne zwierzę występujące na pustyni. Podobno w Maroko taki widok nie dziwi - no ale żeby na Śląsku?! Fakt, że to już bardziej na południe niż Łódź! Mowa oczywiście o wielbłądzie!
"Człowiek nie wielbłąd i napić się musi" takim zabawnym hasłem reklamują się hale alkoholi - sklepy monopolowe!
Co tam nasze Żabki, Małpki, Kapselki! Wielbłąd to jest dopiero nazwa! A później taki hanys "użarty" chodzi wężykiem ;)
Osiedle domków jednorodzinnych w Tarnowskich Górach |
Bytom |
Bana - Tramwaj |
takie widoki łamią stereotypy o "brudnym i szarym Śląsku" |
Katowice
Wróciliśmy przed zachodem słońca i na koniec dnia udaliśmy się jeszcze do Muzeum Historii Komputrów i Informatyki gdzie zdobyliśmy kolejny znaczek turystyczny! To był dobry dzień na "znaczkobranie". - http://www.muzeumkomputerow.edu.pl/
W Muzeum Historii Komputerów i Informatyki można pograć sobie do woli w kultowe gry! |
Podsumowanie dnia:
Trasa: Katowice - Czeladź - Będzin - Piekary Śląskie - Radzionków - Tarnowskie Góry - Radzionków - Bytom - Katowice, co dało nam 100 kilometrów (nie licząc tych 600 m. pod ziemią ;) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz