poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Kolorowe karpie czyli jazda rowerem z Luźną Gumą po okolicach Milicza cz. II

Pierwszy znaczek turystyczny
Po godzinie dziewiątej w słoneczną pogodę ruszamy z miejsca noclegu ze Stawca w kierunku Milicza. Zgodnie z planem wstępuję do miejscowej Informacji Turystycznej i nabywam znaczek turystyczny o numerze katalogowym 407 - "Karp - król stawów milickich". Agnieszka przez chwilę się wahała i stwierdziła - "może i ja bym zaczęła zbierać znaczki turystyczne" - w taki sposób Znaczki Turystyczne pozyskały nową Kolekcjonerkę.
Jedziemy w kierunku znanego nam z wczorajszej przejażdżki - szlaku rowerowego w dawnym śladzie kolejki wąskotorowej. Tym razem z  Drogi Krajowej nr 15 skręcamy w lewo w kierunku Rudy Milickiej. Mijamy po drodze "Muzeum Bombki" - i nie chodzi tu wcale o muzeum artefaktów militarnych a o bombki na choinkę! I pewnie byśmy z chęcią wstąpili do środka, obejrzeli kolorowe piękności gdyby nie sierpniowy czas urlopów. Tym razem muzeum okazało się zamknięte. Ale postanowiliśmy, że jeszcze tutaj kiedyś wrócimy!

wieża obserwacyjna
Szlak rowerowy prowadzi nas przez miejscowość Sławoszowice do Rudy Milickiej, gdzie zbaczamy w kierunku Grabownicy przejeżdżając pomiędzy stawami Jaskółczy i Słupicki Dolny. Docieramy nad staw o takiej samej nazwie jak w/w miejscowość - Grabownica. Staw Grabownica jest największym akwenem wodnym w kompleksie Stawno, jego powierzchnia liczy 284 ha - co klasyfikuje go na trzecim miejscu wśród wszystkich baryczańskich stawów.  Znajdujemy się na terenie Rezerwatu Stawy Milickie. Wdrapujemy się na najwyższą w Dolinie Baryczy wieżę obserwacyjną i podziwiamy krajobraz oraz różnorodne ptactwo wodne. Wieża widokowa jest zbudowana z drewna a jej najwyższa kondygnacja jest zabudowa w taki sposób aby wiejące wiatry nie przeszkadzały obserwatorom.
Staw Grabownica
Panoramiczne okienka otwarte są tylko w stronę stawu. Można spędzać tutaj czas bez względu na pogodę. Ptactwo wodne jakie możemy obserwować w okolicy stawu Grabownica to m.in. gęgawę, nurkującą kaczkę głowienkę czy zamieszkującą trzcinowiska zielonkę. Można tutaj również spotkać pośród ponad 5 tys. par podgorzałki, żurawia, bąka, bączka oraz błotniaka stawowego. Zobaczyć tutaj można również trzy gatunki łabędzi najliczniejsze - nieme, oraz rzadkie krzykliwe i czarnodziobe. Reasumując - to raj dla ornitologów!

pamiątkowe zdjęcie z Luźną Gumą z Wrocławia
Wracamy w kierunku wsi Grabownica, gdzie robimy sobie ostatnie wspólne zdjęcie z pozostałymi uczestnikami rajdu - członkami Luźnej Gumy, którzy muszą wracać już w swoje strony m.in. do Wrocławia. A my udajemy się w dalszą podróż pomiędzy stawy milickie. Docieramy na groblę, która przecina Staw Słoneczny Górny i łączy miejscowości Ruda Milicka z Nowy Zamek. Zatrzymujemy się pośrodku tej grobli na fotostop a następnie przekraczając rzekę Barycz docieramy do miejsca odpoczynku na drugie śniadanie.



na grobli
Wypoczęci i zaspokoiwszy pierwszy głód ruszamy w kierunku Milicza przez Nowy Zamek, Godnowę, Wszewilki. Tutaj zatrzymujemy się na Rynku na kawę oraz ciastka. Obmyślając dalszy ciąg trasy - w końcu to dopiero południe a w Łodzi planujemy być pomiędzy godziną dwudziestą a dwudziestą pierwszą. Postanawiamy zwiedzić Milicz a następnie udać się w poszukiwaniu złotego pociągu ;)



Pałac Maltzanów w Miliczu
Przez park krajobrazowy w stylu angielskim wkraczamy na teren dawnej posiadłości rodziny Maltzanów. To tutaj w 1798 roku wg projektu Carla Gottfrieda Geisslera wybudowano pałac w stylu klasycystycznym. Od 1968 roku w pałacu mieściła się jednostka edukacyjna Technikum Leśnego, obecnie obiekt również jest wykorzystywany do celów edukacyjnych i mieści się w nim Zespół Szkół Przyrodniczych. Park, który okala pałac jest idealną pomocą dydaktyczną dla rządnych wiedzy młodych umysłów. Znajduje się w nim ponad 80 gatunków krzewów i drzew, w tym dorodne dęby, rzadko spotykane w Polsce cypryśniki błotne oraz dorodne grupy azalii i rododendronów.

ruiny XIV-wiecznego zamku w Miliczu
Okrążając pałac Maltzanów od północno-wschodniej strony możemy natknąć się na ruiny. To pozostałości po zamku murowanym, który powstał w drugiej połowie XIV wieku - wybudowany przez książęta Oleśnickie. Sam gród milicki datowany jest na wiek XII, gdzie przebiegał stary trakt z Wrocławia do Poznania. Zamek dawniej był w stylu gotyckim. Otaczała go fosa oraz gruby mur obronny. Pod zamkiem znajdowały się rozległe korytarze, podobno sięgające do milickiej starówki oraz pobliskich miejscowości. http://www.totalizm.pl/milicz.htm.
Więcej o tych niezwykłościach możecie przeczytać na stronie internetowej miłośnika Milicza -

w ruinach milickiego zamku


w oczekiwaniu na pociąg
Wkraczamy na drogę rowerową wiodącą wzdłuż DK nr 15 i udajemy się w kierunku Trzebnicy, następnie skręcamy w lewo w DW nr 448. Przez miejscowości Czarnogoździce i Wierzchowice docieramy do Krośnic. To tutaj znajduje się krośnicka kolej wąskotorowa - to niewątpliwie jedna z większych atrakcji w okolicy. Jest to jedna z niewielu czynnych kolei parkowych w Polsce. Kolejka kursuje po terenie parkowo-pałacowym w Krośnicach na długości toru około 3 km, na której znajduje się 5 stacyjek z tablicami edukacyjnymi. Największą dumą krośnickiej kolejki jest parowóz PX48-1907 wyprodukowany w 1955 roku. W budynku stacji znajduje się Centrum Informacji Turystycznej, gdzie można otrzymać odcisk pieczęci do książeczki turystycznej oraz zakupić pamiątkowe magnesy na lodówkę. Co uczyniłem z wielką radością! Kolejką nie jeździliśmy natomiast zrobiliśmy sobie tutaj godzinny odpoczynek wśród pobliskich stawów parkowych. Zauważyłem także kolorowego karpia ;)




Czas nas zaczął ścigać, było już dobrze po godzinie piętnastej kiedy ruszyliśmy w drogę powrotną do Milicza i Stawca gdzie pozostawiliśmy swój czterokołowy wehikuł, którym mieliśmy wracać do Łodzi. Warto jeszcze zatrzymać się w miejscowości Wierzchowice gdzie znajduje się kościół poewangelicki z 1769 roku. Pierwotnie p.w. Syjonu Fryderyka. Po przejęciu przez kościół rzymsko-katolicki po II Wojnie Światowej p.w. Narodzenia NMP. Warto wejść do środka ponieważ zobaczymy tutaj imponujące empory drewniane, dwupiętrowe bogato zdobione, podtrzymywane przez dwa rzędy słupów. Empora organowa z prospektem z końca XIX w. wykonanym przez firmę Gebruder Walter i instrumentem Schlag und Sohne. Nacieszeni widokiem przepięknej architektury drewnianej udajemy się w dalszą drogę.

Około godziny siedemnastej docieramy do samochodu. Pakujemy rowery i ruszamy w drogę do Łodzi. I tutaj by mógł zakończyć się opis naszej przygody na Dolnym Śląsku. Jednak mając duszę podróżnika i kolekcjonera postanawiam pojechać do miejscowości Cieszków, która jest położona na pograniczu województw Dolno Śląskiego i Wielkopolskiego. Tutaj znajduje się obiekt gastronomiczny przy "Szlaku Kolorowego Karpia" - Restauracja TEO, w której jest do nabycia znaczek turystyczny związany z niedaleką miejscowością Trzebicko.



pływający ogródek przy Restauracji TEO
Restauracja TEO jest oddalona kilkaset metrów od DK nr 15 w pobliżu stawu. Zakup znaczka turystycznego był głównym pretekstem aby znaleźć się w tym miejscu. Zapachy jakie unosiły się z kuchni zachęciły mnie do zajrzenia w kartę dań. Kiedy ją brałem w dłonie byłem przekonany, że ceny nie będą zbyt niskie a wręcz wysokie. Jakże miło się zaskoczyłem czytając, że za półmisek pierogów ze szpinakiem zapłacę 12,00 zł a zupa rybna jest za 8,00 zł. Nie zwlekając zbyt długo postanawiamy zjeść tutaj obiado-kolację. Tym razem miałem nosa - kuchenne zapachy nas nie zawiodły. Siedząc w cieniu altany, która znajduje się nad stawem pyszne pierogi domowej roboty z gęstym farszem pieściły nasze podniebienia. A wcześniej zjedzona zupa o wyrazistym ostrym smaku nadała nam rumieńców na twarzy. Dania były pyszne - niestety nie zdążyłem zrobić zdjęcia - więc musicie uwierzyć mi na słowo :)

zabytkowy kościół w Trzebicku
To co, ruszamy dalej? - zapytałem delikatnie starając się  nie burzyć panującej ciszy nad taflą wody. Każdy z nas potaknął głową i zapakowaliśmy się do samochodu aby za kilka kilometrów go opuścić w miejscowości Trzebicko. To tutaj znajduje się obiekt sakralny ze znaczka turystycznego nr 403 jaki nabyliśmy w Restauracji TEO. Jest to kościół p.w. św. Macieja z  1672 roku położony na niewielkim wzgórzu. Zachowana w bardzo dobrym stanie, drewniana budowla ma unikatową, zrębową konstrukcję, jest jednonawowa, posiada czworoboczną wieżę oraz trójbocznie zakończone prezbiterium. Otoczona jest wspartymi na słupach podcieniami. Dwukalenicowy dach kryty jest gontem. Między XVI a XVIII w. na Dolnym Śląsku wzniesiono ok. 300 kościołów o takiej architekturze. Świątynia w Trzebicku jest jednym z 15, które przetrwały do dziś. Jak już wspomniałem na początku patronem w/w kościoła jest św. Maciej Apostoł, zwany też trzynastym apostołem w związku z tym nie omieszkałem sfotografować znaczka i pochwalić się nim przez messenger mojemu współtowarzyszowi tegorocznych podróży rowerowych po śląskich ścieżkach - Maciejowi z Płocka - który jest wytrawnym kolekcjonerem ZT.

pałac myśliwski w Mojej Woli
Zbliżała się godzina dziewiętnasta, a do domu jeszcze 200 km. Z myślą o jutrzejszej pobudce do pracy dobrze przed godziną piątą rano raźno wskakujemy do auta. W trakcie jazdy rozmawiamy o walorach krajoznawczych i turystycznych naszego kraju, o architekturze. Jacek wspomina o ciekawym obiekcie jaki został wybudowany w miejscowości Moja Wola niedaleko stąd - o pałacu, który został obity korą z dębu korkowego. Nagle wjeżdżamy do miejscowości o podobnej nazwie a raczej identycznej - krzyknęliśmy razem - MOJA WOLA! 
elewacja z kory dębu korkowego
Okazało się, że podobnie wykrzyknął przed 1852 rokiem książę brunszwicko-oleśnicki Wilhelm, kiedy polski architekt Kozłowski, w/w pałacu przedstawił inną wersję usytuowania obiektu. Nie zgadzając się z architektem książę wypowiedział słowa "taka jest moja wola" i w związku z tamtym wydarzeniem nazwa miejscowości nosi nazwę Moja Wola. Pałac myśliwski położony jest w nadleśnictwie Antonin w woj, wielkopolskim. Obiekt jest niepowtarzalny i unikatowy, prawdopodobnie jeden z dwóch w Europie. Zewnętrzna elewacja pałacu wykonana została z kory dębu korkowego, który był sprowadzony z Portugalii. Po wojnie do 1975 roku pałac był wykorzystywany do celów edukacyjnych, znajdowała się tutaj szkoła przemysłu leśnego. Do 1992 roku pałac pozostawał pod opieką Lasów Państwowych a następnie został przekazany gminie, która go sprzedała prywatnemu właścicielowi. Od tamtych czasów pałac popada w ruinę. Więcej o pałacu i akcji jego ratowania dowiecie się ze strony - https://www.facebook.com/ratujmymojawole/

pałac myśliwski w Antoninie
woj. wielkopolskie
Pomimo późnej godziny - zbliżała się dwudziesta - postanawiamy jeszcze zatrzymać się w miejscowości Antonin w woj. wielkopolskim. To tutaj znajduje się drugi pałac myśliwski, należący dawniej do rodziny książąt Radziwiłłów. Wybudowany w latach 1822-1824 przez  Karla Friedricha Schinkla dla księcia Radziwiłła. W Antoninie gościł polski kompozytor Fryderyk Chopin, którego gościł książę Antonii Radziwiłł. W związku z tym co roku odbywają się w pałacu koncerty chopinowskie  w ramach festiwalu - "Chopin w barwach jesieni". Obecnie w pałacu znajduje się restauracja i hotel.

Do Łodzi docieramy po północy. Zmęczony ale szczęśliwy - w ciągu dwóch dni zwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc.

Wspomnieniami podróżniczymi dzielił się z Wami - #CYKLOTURYSTA

3 komentarze:

  1. Super opis, pobudza wyobraźnię i zachęca do podróży. Gratuluję pewnego pióra i polotu

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń